Ilustracja: Meg Krajewska @meg.kraje
Kofeiniara nie wytrzymuje napięcia
Nie ma czegoś takiego jak radość o poranku.
Nie ma czegoś takiego jak ulga na człowieka.
Kryzys wita bez słów. Ramiona oplatają głowę, jest
mi ciepło. Radzę sobie z brakiem i niepokojem,
oddychając. Cały świat przesyła mi wyrazy uznania.
Ciepło wita mnie słońce, jak ostrzeżenie.
Kofeiniara sprzedaje blade płuca
Spaliłam na balkonie wszystkie sadzonki
poziomek. Spaliłam plastikowe krzesło,
na którym siedział minister państwowych
lasów, zastanawiając się, jak odmienić los
setek milionów złotych przechodzących
beztrosko z konta na konto, z dna na
skały, z których widok zapiera dech na amen.
A potem przyszli, zabrali nawet wspomnienie
zapachu z płuc i wyczyścili wątrobę z resztek.
Nie miałam już nigdy jak nie miałam wcześniej
sadzonek skazanych na przedwczesny rozwód
z plastikowymi domkami, które płoną jak chore.
Kofeiniara i fikcja informacji
Wtorek, kocie pazury w łydkach.
Miałam kupić wodę, lecz kupiłam
beton, całe wiadro betonu zanim
zastygł, a z nim mydło, cyberpunk,
rękawiczki i krople na pchły.
Bierzesz i upuszczasz, nie kontrolujesz
szybkości, ale własnego oddechu też
kiedy nie myślisz
o nim tak intensywnie jak o tym, czy
za chwilę nie upadniesz, bo w środku
tak strasznie się trzęsiesz i szpaki
tak głośno upuszczają suchą trawę.
Kofeiniara jest bogata w zasoby
Narzędzia kontrolne: palce, szkiełka, szefowie.
Czego mi nie powiesz, srebrna szklana liczbo,
walutowy systemie, który robisz mi dni?
Autorzy mieli na myśli kraje anglosaskie,
przecież nie nas, nie mnie. Ja wieszam wrzesień
kontrolnie, żeby się przypatrzeć i wyciągnąć
ogon. Czy nogi? Zielone oczy albo tylko ząb.
Autorzy mieli opisać żądania, abym je spełniła.
Są tacy piękni, nie pasują do mnie, choćby szli
i działali w porozumieniu ze mną. Systemy, cła,
białe końce kompleksu, na którym się uwieszę.
Są i będą takie deficyty handlowe i ryzyka
zatrudnienia, w których pływają złote korpusy.
Tam powstaje korporacja, zdominujemy jeszcze
kilka głów, mówi korporacja, gdy patrzę jej w oczy.
Monika Brągiel — autorka dwóch książek z wierszami: Kim się nie jest (Łódź 2012), Wały szkwałowe (Olkusz 2019).